integracje…
Minął pierwszy tydzień roku szkolnego.
Mam wrażenie, że trwał miesiąc.
Albo dłużej.
Wakacje wydają się sennym wspomnieniem, w dodatku: nie moim.
Mój etat to 22 godziny. W minionym tygodniu spędziłam w szkole dwa razy tyle.
Minął pierwszy tydzień roku szkolnego.
Mam wrażenie, że trwał miesiąc.
Albo dłużej.
Wakacje wydają się sennym wspomnieniem, w dodatku: nie moim.
Mój etat to 22 godziny. W minionym tygodniu spędziłam w szkole dwa razy tyle.
Pierwszy dzień szkoły za nami.
Nie wiem, czy w ogóle zwracacie na to uwagę, ale mnie jakoś dziwnie jest z faktem, że początek roku szkolnego zbiega się rocznicą wybuchu wojny.
Jakieś to takie bardzo znamienne.
Corocznie pierwszego września wracamy na cichy front podjazdowej wojny, w której każdy walczy z każdym.
Już za chwileczkę, już za momencik…
Choć w tym roku piątek z Pankracym zacznie się kręcić już od czwartku, a dla nauczycieli już się kręci: na plenarkach, posiedzeniach i radach.
Nadchodzący rok szkolny będzie naprawdę dużym wyzwaniem, z bardzo wielu powodów.
Zostałam poproszona o przygotowanie kilku szkoleń dla ciał pedagogicznych z różnych placówek mego rodzinnego miasta.
Pożądanym, a wręcz koniecznym jest, aby owe szkolenia korespondowały z wytycznymi MEiN, sformułowanymi w postaci tzw. „priorytetów” – jak w skrócie określamy: Podstawowe kierunki realizacji polityki oświatowej państwa.
Tegoroczne wakacje pozostają wspomnieniem…
Hmm, to rozpaczliwie banalne zdanie, jak na wpis inauguracyjny.
Już chciałam wysłać je w wirtualny niebyt, ale moja dłoń zawisła nad guzikiem „delet”.